sugestie
Matt Metal Matt Metal Matt Metal Matt Metal Matt Metal Matt Metal Matt Metal Matt Metal Matt Metal Matt Metal



Matt Metal

Stronę aktualnie przegląda: 375 użytkowników
Ogłoszeń w serwisie: 386446
Godzina: 21:40
  • foto
    Polskie biuro podatkowe Wood Green | usł...
  • foto
    IMPREZA NA STATKU - BOAT PARTY LONDYN - ...
  • foto
    Polski mortgage  Londyn |kredyty na dom ...
  • foto
    Przewozy na lotniska
  • foto
    www.Bileter.net Polskie imprezy w Europi...
  • foto
    Polski weterynarz Londyn , mobilny gabin...
  • foto
    Matt Metal Rubish Clearence Londyn | wyw...
  • foto
    Polskie restauracje UK, polska restaurac...
  • foto
    PACZKI DO POLSKI ANGLIA - PRZEPROWADZKI ...
  • foto
    SKUP METALI KOLOROWYCH , SKUP ZLOMU ,
Aktualności Polonia24
„Każda wystawa jest ważna, ale ta ostatnia…” – rozmowa z malarką i pedagogiem, Svetlaną Maximovą z Liverpoolu
„Każda wystawa jest ważna, ale ta ostatnia…” – rozmowa z malarką i pedagogiem, Svetlaną Maximovą z Liverpoolu
Nasza znajomość rozpoczęła się w czerwcu 2024 roku, podczas spotkania sympatyków „Remizy” – audycji muzyczno-kulturalnej Remiego Juśkiewicza. Wydarzenie, zorganizowane przez Beatę Szymańską i jej męża Marka w Skelmersdale pod Liverpoolem, odbyło się w wyjątkowej atmosferze. Pięknie udekorowana sala nawiązywała do tradycji świętojańskich, a w jej wnętrzu moim oczom ukazała się prawdziwa galeria – morze obrazów, jeśli nie wręcz ocean… Pejzaże, martwa natura, barwne kompozycje – każdy z nich niósł w sobie niezwykłą energię i wrażliwość autorki. Jednak to nie tylko jej sztuka mnie urzekła. Od samej malarki biło ciepło, skromność i niezwykła pasja do tworzenia. Zapamiętałam ją również z innego, bardzo osobistego powodu – dedykacji, którą wpisała na odwrocie podarowanego mi obrazu. Słowa te towarzyszą mi do dziś, a ich treść można odczytać na zdjęciu załączonym do wywiadu… Svetlana Maksimova - jest profesjonalną artystką i art-pedagogiem z ponad 15-letnim doświadczeniem w nauczaniu. Posiada wykżtałcenie wyższe artystyczne, ukończone w 2008 roku na kursie malarskim prowadzonym przez członka Związku Artystów Plastyków Rosji, A.P. Pawluczyka, oraz pedagogiczne, uzyskane w 2017 roku ze specjalnością „Edukacja i pedagogika. Edukacja dodatkowa”. W 2017 roku ukończyła kurs ikonografii w Parafii Świętego Szczepana w Warszawie, a w 2022 roku odbyła profesjonalne szkolenie z zakresu art-pedagogiki i technologii art-terapeutycznych. Pracowała jako nauczycielka rysunku i plastyki w szkole państwowej. W latach 2009–2017 była założycielką i kierowniczką prywatnej pracowni malarskiej „Wesołe Kolory” dla dzieci i dorosłych w Kaliningradzie. W 2018 roku studio zmieniło nazwę na „Rysujemy Razem” i do dziś działa pod tą marką. Od 2017 roku prowadzi również lekcje online, a w 2024 roku założyła własną szkołę internetową „LightMax”. W latach 2017–2020 pracowała jako nauczycielka w prywatnych, rosyjskojęzycznych szkołach „BrainBoost” i „LittleMaster” w Warszawie, a w latach 2020–2021 w prywatnej szkole „Słoneczko” w Warrington (Wielka Brytania). Jej prace (malarstwo olejne, akwarela, akryl) były prezentowane w międzynarodowych galeriach sztuki, muzeach i przestrzeniach artystycznych. Sama organizuje również wydarzenia artystyczne i wystawy. Regularnie zachęca swoich uczniów do udziału w konkursach i wystawach, gdzie zdobywają liczne nagrody i wyróżnienia.  Co skłoniło Cię do zostania malarką? Już w dzieciństwie zainteresowałam się malowaniem. Stało się ono pasją mojego życia. Ukończyłam kurs malarski, aby poznać różne techniki i być dobrą w tym, co robię, czyli w malowaniu. Jakie techniki malarskie są Ci najbliższe? Tworzę w różnych technikach, jednak najbliższe mojemu sercu jest malarstwo olejne. Cenię je za głębię kolorów, bogactwo faktur i możliwość stopniowego budowania kompozycji, co pozwala na precyzyjne oddanie emocji i nastroju. Jak wygląda Twój proces twórczy – od pomysłu do ukończenia obrazu? Proces twórczy jest dla mnie dynamicznym i nieprzewidywalnym doświadczeniem. Czasem inspiracja prowadzi mnie do ukończenia obrazu w ciągu kilku dni, innym razem proces ten rozciąga się na tygodnie, a nawet miesiące. Kluczowym momentem jest impuls twórczy – gdy odczuwam wewnętrzny przymus tworzenia, niemal fizyczną potrzebę sięgnięcia po pędzel. To właśnie wtedy wiem, że obraz musi powstać. Co najbardziej inspiruje Cię w codziennym życiu do tworzenia? Inspiruje mnie dosłownie wszystko. Wychodzę na balkon, widzę cudowny widok i wiem już, że go utrwalę na moim obrazie. Spaceruję lasem, a ścieżka, która wije się przede mną, od razu przekłada się na wizję nowego dzieła. Czy przeprowadzka do Wielkiej Brytanii miała wpływ na Twoje dzieła? Zdecydowanie tak. Wyjazd do Somerset otworzył przede mną nowe przestrzenie artystyczne – surowe krajobrazy, zmienna aura i historia tego miejsca stały się źródłem inspiracji, które wciąż we mnie rezonuje. Teraz z niecierpliwością czekam na podróż do Szkocji, która – zwłaszcza po zetknięciu się z twórczością Burnsa – rozpaliła moją wyobraźnię. Marzę o tym, by zanurzyć się w ciszy Highlands, poczuć magię tych dzikich przestrzeni i pozwolić, by przeniknęła ona do moich obrazów. Jestem przekonana, że ta podróż stanie się nie tylko artystycznym wyzwaniem, ale też duchowym przeżyciem, które wzbogaci moje malarstwo.. Twój ulubiony motyw malarski... Moim ulubionym motywem są kwiaty, a w szczególności piwonie. Jakie wyzwania napotykasz, ucząc innych sztuki? Już sama nauka dzieci jest ogromnym wyzwaniem. Przygotowanie programu, który jak najlepiej zapozna je z malarstwem i technikami, to ciężka i wymagająca praca, ale bardzo wdzięczna. Kiedy widzę jej efekty, czuję ogromną satysfakcję. Udział moich uczniów w międzynarodowych konkursach jest dla mnie nagrodą i inspiracją do dalszej pracy z młodzieżą. Zeszłoroczny finał konkursu „Być Polakiem”, którego zwieńczeniem było rozdanie nagród na Zamku Królewskim w Warszawie pod patronatem Sejmu, Senatu i Ministra Spraw Zagranicznych Polski, był dla mnie właśnie takim spełnieniem i nagrodą za trud włożony w naukę. Jakie są różnice między nauką stacjonarną a online? Jedyna różnica między zajęciami stacjonarnymi a online jest taka, że w klasie mogę osobiście obcować z dziećmi, a online jesteśmy jednak oddzieleni od siebie „szkiełkiem”. Obydwie formy nauczania są dla mnie jednakowo pasjonujące i ciekawe. Czy któraś z Twoich wystaw była dla Ciebie szczególnie ważna? Każda wystawa jest dla mnie bardzo ważna. Zawsze z niepokojem czekam na odbiór moich prac przez odwiedzających. Wszystkie są istotne, ale ta ostatnia… jest najważniejsza. Właśnie trwa wystawa moich prac w Manchesterze – Art Beyond Boundaries, odbywająca się w The Old Parsonage w Manchesterze.https://www.didsburyparsonagetrust.org.uk/ Czy masz ulubionego malarza lub artystyczny wzór? Ulubionym i najbardziej inspirującym mnie malarzem jest impresjonista Leonid Afremow, a także Van Gogh i Monet. Jakie są Twoje malarskie plany na przyszłość? W tej chwili poznaję nowe techniki malarskie, które właśnie do mnie dotarły. Malowanie markerami ogromnie mnie zainteresowało i mam nadzieję, że zainspiruje mnie do stworzenia nowego dzieła. Są to specjalne markery – jedne akwarelowe, drugie akrylowe. W mojej głowie zarysowuje się plan na namalowanie dużego obrazu farbami olejnymi. A bardziej odległą perspektywą jest spotkanie z Tobą na Malcie. Ja również chciałabym spotkać się z Tobą ponownie na Malcie w m.in artystycznych okolicznościach. Dziękuję za rozmowę.  Rozmawiała: Agnieszka Kuchnia-WołosiewiczCzytaj na www.polonia24.uk
Polonia24.uk
Z serca Szkocji do Liverpoolu: II Polonijna Wieczerza Burnsa
Z serca Szkocji do Liverpoolu: II Polonijna Wieczerza Burnsa
Pierwsza wieczerza Burnsa odbyła się w Liverpoolu dwa lata temu na wzór krakowskiego wydarzenia organizowanego od lat w Piwnicy pod Baranami. Pomysłodawcami i autorami projektu są Magdalena i Sergiusz Pinkwartowie. W tym roku zaprosili oni do współorganizacji Beatę  (Beti Czyta - promotorkę literatury) i Marka Szymańskich. To właśnie ta czwórka, wraz z właścicielami restauracji „U Bercika Liverpool”, ,25 stycznia 2025 roku powołała do życia wyjątkowe spotkanie, które połączyło polską i szkocką kulturę, oferując uczestnikom niezapomnianą podróż przez poezję, muzykę i tradycyjne smaki. Wieczór stał się hołdem dla Roberta Burnsa, jednego z najwybitniejszych szkockich poetów, którego twórczość rozbrzmiała tego dnia zarówno w oryginale, jak i w polskich przekładach. Burns, urodzony w 1759 roku, zyskał miano narodowego poety Szkocji dzięki swoim niezliczonym wierszom i pieśniom, z których najbardziej znane to „Auld Lang Syne” oraz „Address to a Haggis”. Jego wiersze, pełne humoru, nostalgii i miłości do szkockiej tradycji, stały się integralną częścią Wieczerzy Burnsa w Liverpoolu. Wiersze Burnsa recytowali wyjątkowi goście. Konsul RP w Manchesterze, Radosław Gromski, z pasją przedstawił „Ma Miłość Jest Jak Róży Krew”, a Adam Nazarczyk, prawdziwy góral z Liverpoolu, wykonał „Me Serce Jest w Górach” w góralskiej gwarze. Niezwykłe „Address to a Haggis” wygłosił Sergiusz Pinkwart, a wyjątkowy „Toast to the Lassies” wznosił Tomek Zwegrodzki z Krainy Baśni, wspólnie z Wiolettą Zakrzewską, reprezentującą Radio Polonia FM. Dodatkowo, Marek Szymański wyrecytował „Selkirk Grace” w oryginalnym dialekcie lallans. Goście mieli również okazję skosztować tradycyjnego szkockiego haggisa, który przygotowali szefowie kuchni restauracji „U Bercika Liverpool” z oryginalnych składników sprowadzonych specjalnie z Szkocji. Uczta kulinarna była dopełniona przez szlachetne whisky oraz wyjątkową oprawę muzyczną, którą zapewnili Sergiusz Pinkwart (skrzypce), Joanna Jóźwiak (skrzypce) oraz Jan Kojder (wiolonczela). Trio smyczkowe stworzyło magiczną atmosferę, przenosząc uczestników w świat szkockiej kultury. Spotkanie upłynęło w atmosferze wzruszeń, śmiechu i poczucia wspólnoty. Dodatkowym akcentem były tradycyjne szkockie kilty, w które ubrali się organizatorzy. To wydarzenie stało się doskonałą okazją do spotkania rodaków na emigracji, zapoznania się z bogatymi szkockimi tradycjami oraz zanurzenia się w literaturze, która łączy narody. Każdy z uczestników otrzymał pamiątkową kartkę z podobizną Burnsa, wypisaną ręcznie przez Beatę Szymańską, a także czekoladowe monety, w nawiązaniu do biografii poety, który pracował jako poborca podatkowy. „Przyznam, że tak duże zainteresowanie publiczności było dla nas zaskoczeniem, bo wejściówki wyprzedały się bardzo szybko” – mówi Magdalena Pinkwart z Klubu Roberta Burnsa w Liverpoolu, „Brave Hearts”. „Wieczór był bardzo udany. Spędziliśmy czas w swobodnej i radosnej atmosferze, kosztując pysznych potraw przygotowanych z tej okazji, a także zasłuchując się w poezję, która zaskakiwała subtelnością, mądrością, ale też żartobliwym tonem” – dodaje Beata Szymańska. Wieczerza Burnsa w Liverpoolu stała się niezapomnianym przeżyciem, które z pewnością na stałe zapisze się w kalendarzu kulturalnym miasta. Już teraz z niecierpliwością czekamy na kolejną edycję tego wspaniałego wydarzenia, które połączyło dwie kultury i serca uczestników. autor: Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz fotografie: Anna Korzeniewska-Kojder dwie fotografie upominków: Beata SzymańskaCzytaj na www.polonia24.uk
Polonia24.uk
Twórczość bez granic: Zofia Delest z Niemiec o teatrze, kulturze i międzykulturowych doświadczeniach
Twórczość bez granic: Zofia Delest z Niemiec o teatrze, kulturze i międzykulturowych doświadczeniach
Zofia Delest łączy w sobie pasję do sztuki, literatury, kultury oraz edukacji. Z wykształcenia germanistka i specjalistka od komunikacji międzykulturowej, z wieloletnim doświadczeniem na polu akademickim, ale również artystka, która zdobyła uznanie na gruncie teatralnym i literackim. Jej twórczość łączy różnorodne dziedziny, od tłumaczeń, przez malarstwo, po taniec, a także podejmowanie trudnych tematów społecznych w ramach swoich projektów artystycznych. Działając na styku polsko-niemieckim, Zofia Delest jest ważną postacią w środowisku twórców migracyjnych starając się wprowadzać nową jakość i głębszą refleksję w przestrzeń kulturalną. W tym wywiadzie rozmawiamy o jej pracy i wyzwaniach, które napotyka, oraz o jej spojrzeniu na teatr, sztukę i kulturę we współczesnym świecie. Zofia Delest – magister germanistyki (Uniwersytet Łódzki oraz Otto von Guericke Universität w Magdeburgu), ze specjalizacją w dziedzinie kulturoznawstwa oraz wiedzy o krajach obszaru niemieckojęzycznego, z naciskiem na teatr i film. Posiada również tytuł M.Sc. w zakresie profesjonalnej komunikacji międzykulturowej (Clark University). Równolegle ze studiami na wybranych kierunkach odbywała edukację artystyczną (malarstwo i taniec) w ramach zajęć indywidualnych z profesjonalistami, warsztatów i wyjazdów studyjnych. Tłumaczka, wykładowczyni na Uniwersytecie w Brunszwiku, dziennikarka oraz artystka. Laureatka licznych nagród literackich, teatralnych i artystycznych. W przestrzeni niemieckojęzycznej znana jako Sophie Delest. Co najczęściej inspiruje Cię do tworzenia nowych projektów artystycznych? Aktualne tematy przedstawiane w dyskursie społecznym dość jednostronnie. Uważam, że to spory problem Niemców. Z jednej strony są dumni ze swojej demokracji, podkreślają, że różne decyzje muszą być przedyskutowane, ale z drugiej strony bardzo często brak w tych debatach pytania o przyczyny zaistniałych sytuacji tudzież można dostrzec ucieczkę od niewygodnych opinii, niepasujących do obrazu rzeczywistości, jaki chcieliby widzieć. Obserwuję to w programach publicystycznych i doświadczam tego także na własnej skórze jako członek różnych gremiów. Trzeba przy tym zaznaczyć, że choć nie dobiłam się do jakiejś wysokiej pozycji w strukturach społecznych, to i tak odznaczam się na tle innych migrantów. Za sprawą swojej działalności weszłam w kręgi, które są zazwyczaj domeną Niemców. Mówi się, że tylko 1% kobiet migrantek zasiada w jakichkolwiek decyzyjnych gremiach. Także przykładowo bycie członkinią pierwszego zarządu Rady ds. Kultury przy władzach miasta Brunszwiku, wybraną w walnych wyborach przez artystów z naszego regionu, to z jednej strony takie malutkie ziarenko maku, patrząc na całokształt hierarchii społecznej, a z drugiej strony ogromny sukces z perspektywy migrantów. W moim odczuciu fakt, że jednak dosięgnęłam czegoś wyżej niż większość z nich oraz moja dobra znajomość niemieckiego jako germanistki, zobowiązują. Na scenie teatralnej wprowadzam zatem do dyskursu społecznego również osoby o odmiennych poglądach niż powszechnie przyjęte, obiegowe opinie. Starasz się zatem dawać przestrzeń do wypowiedzi tym, którzy nigdzie indziej nie dostają takiej możliwości? Tak narodził się mój pierwszy spektakl W tym ciele była dusza milionów, gdy to w 2015 roku w niemieckich mediach publicznych nie usłyszałam pytania, skąd wynika niechęć krajów takich jak Polska, Czechy, Węgry itp. wobec pomysłu przyjmowania uchodźców z Bliskiego Wschodu. Za to usłyszałam od razu diagnozę na temat „naszego skrzywionego kręgosłupa moralnego po latach socjalizmu”. Podobnie rzecz się miała ze spektaklem Między światami, w którym m.in. pozwalam sobie przystawić Niemcom lusterko i każę im się przyjrzeć przekłamaniom w ich rozliczeniach z niemiecko-niemieckiej historii. Natomiast sztuka In a gadda da cupiditatis, której akcja nie jest osadzona w żadnym konkretnym miejscu i przez to w swojej treści jest bardzo uniwersalna, powstała jako odpowiedź na zgłaszane w Brunszwiku historie dotyczące przemocowego traktowania straumatyzowanych kobiet i skargi na temat wykorzystywania migrantów o słabej pozycji socjalnej przez pewną organizację pożytku publicznego. Zebraliśmy mocne dowody na te zarzuty. Część fundacji stwierdziła, że nie chce z taką organizacją współpracować, oddolne środowiska kobiece zaangażowały się w tę sprawę, ale istotne instytucje miejskie czy państwowe schowały głowę w piasek w myśl zasady, że „po co robić sobie kłopot”. A to właśnie one powinny być najsilniejszą ostoją najsłabszych w społeczeństwie. Zastępczyni burmistrza miasta powiedziała mi któregoś dnia: „Zrób o tym spektakl” – i zrobiłam. Przy pracach nad nim kierowała mną ogromna wściekłość. Chciałam zedrzeć tę całą cukierkową fasadę, jaką próbuje się w kraju mojej emigracji nieraz stworzyć. Za szpachlę posłużyło mi odniesienie do współczesnych dysput na temat języka poprawności politycznej. Skonfrontowałam go z realną troską o ofiary nadużyć, dodałam sferę snu, a w niej tylko na pozór przepracowaną historię i to wszystko opowiedziałam z perspektywy sztuki współczesnej. Wyszedł mi spektakl, po zobaczeniu którego widzowie twierdzili, że wbiłam ich w fotele. Jednak daleka jesteś od dawania gotowych odpowiedzi? Nigdy tego nie robię i nie oceniam. Staram się dobrze obserwować świat oraz znaleźć metodę, aby na nowo pokazać publiczności to, co społeczeństwo - z różnych powodów – przestało dostrzegać. Poruszone w ten sposób problemy widzowie muszą dalej już sami przeanalizować. Mam jakąś dziwną ciągotę do wsadzania palca między drzwi, czym to chcę sprowokować do ponownej analizy zamkniętych nieraz już w dość wygodny sposób tematów. Jakie emocje towarzyszą Ci, gdy tworzysz spektakl integrujący różne kultury? Jestem strasznie ciekawa, co nowego odkryję podczas procesu twórczego. Lubię poznawać spojrzenia osób z innych kręgów kulturowych na rzucony temat. To niezwykle rozwijające. Dzięki temu człowiek nie zamyka się we własnej bańce, a jednocześnie staje się bardziej świadomy kultury, w której sam wyrósł. Buzuje zatem we mnie dużo adrenaliny i pozytywnych wrażeń, ale jest też sporo trudnych emocji, ponieważ niemała część osób, które zdecydowały się wziąć udział w moich projektach, przybyła do nas z terenów objętych wojną. Spektakl Rzeź w języku esperanto zajmuje w moim sercu szczególne miejsce. Generalnie w pracy nad moimi projektami ważny jest proces, podczas którego zbieram perspektywy innych, ale praca nad tą sztuką zaczęła też być terapią dla uczestników. Oni nieraz płakali, załamywali się, wychodzili z warsztatów czy później z prób, ale jednocześnie zaznaczali, że wrócą, bo było dla nich ważne, aby ta historia z ich cegiełką poszła w świat. Tylko po prostu danego dnia nie mieli już sił. Ja zebrałam ich głosy i uformowałam w krzyk wobec wielkich tego świata, za sprawą których ci ludzie potracili swoich bliskich, domy, ojczyznę. W jaki sposób sztuka może pomóc w budowaniu mostów między różnymi narodami? Sztuka to przekaz emocji, toteż poznajemy się nie tylko na racjonalnym poziomie faktów, ale także na poziomie uczuć, bez których nie zbuduje się żadnych głębszych więzów. Co daje Ci największą radość w pracy z młodzieżą? Młodzi to dla mnie nadzieja. Pragnę wierzyć, że jeśli zaszczepimy w młodzieży pewne pozytywne wzorce, to oni, podążając za nimi, sprawią, że ten świat będzie bardziej kolorowy. Jednocześnie praca z młodymi ludźmi to wyzwanie, bo wymaga zdobycia ich autentycznej uwagi. Trzeba być kreatywnym, ale też umieć zrozumieć, co ich porusza. Na koniec lubię patrzeć, jak za sprawą zadanych im zadań rozwijają się, budzi się w nich ciekawość świata i, co najważniejsze: jak w wielokulturowych projektach integrują się ze sobą. Jakie wspomnienie z Polski najbardziej Cię kształtuje artystycznie? To niekoniecznie wspomnienie z mojego życiorysu artystycznego, ale bardziej podziw dla żonglerki, jaką potrafili uprawiać polscy artyści czasów socjalizmu, aby poruszyć tematy, które chcieli, a jednocześnie nie zostać zastopowanymi przez cenzurę. W tak niesprzyjających warunkach potrafili powiedzieć więcej, niż niejednokrotnie ma to miejsce dzisiaj, w czasach panującej swobody wypowiedzi. Nie lubię płaskich tekstów czy fabuł. Jasne, czasem odwaga wykrzyczenia czegoś bardzo wprost może mieć ogromną siłę rażenia, ale warto zadbać wtedy o balans i inną część wypowiedzi obudować podtekstami. Mnie fascynuje doszukiwanie się drugiego, trzeciego dna, odnajdowanie ukrytych odniesień. Dla tych ostatnich potrzeba jednak pewnej wiedzy, więc czego oczekiwać od twórców, którym tej wiedzy brak? Wynajdują na nowo koło i wierzą, że stworzyli coś innowacyjnego. Ale tu wchodzimy na tematy poziomu dzisiejszej edukacji... Demokracja niejednokrotnie rozleniwia, ja zaś za wzór stawiam sobie tych twórców, którzy swoim odbiorcom kazali się nagimnastykować. To też ciekawsze dla nich, bo wtedy zawsze pozostaje pewna sfera niezagospodarowana przez interpretację, wolna do dalszych przemyśleń. Jakie miejsce w Twoim życiu zajmuje teatr jako forma komunikacji? Jak już wcześniej powiedziałam: mam wrażenie, że w ramach mojego teatru migranckiego stworzyłam miejsce, w którym wypełniam lukę komunikacyjną. Przy czym sama jestem ciekawa, jak będzie można zakwalifikować spektakl, jaki majaczy mi na horyzoncie. Chcę się w nim zmierzyć z tekstem dadaistycznym w kontekście społeczeństwa wielokulturowego. Może być ciekawie, ponieważ zakłada się, że pierwszą potrzebną rzeczą do integracji jest język, a ja tym razem będę chciała od niego odejść, przynajmniej od języka jako nośnika czytelnych dla wszystkich treści. Czy masz jakieś ulubione słowo, które najczęściej pojawia się w Twoich pracach? Chyba nie ma takiego wyrazu, który stale pojawiałby się fizycznie w poszczególnych tekstach. Może jedynie, w taki czy inny sposób, pojęcie wolności... Natomiast w centrum uwagi zawsze stoi człowiek: krucha istota, którą tak łatwo można obtłuc, wyszczerbić... Co dla Ciebie oznacza bycie migrantką i jak wpływa to na Twoją twórczość? Czasami mam wrażenie, że przecieram szlaki dla innych. Jestem świadoma, że to, gdzie dziś mogę pracować, jest wielką zasługą wcześniejszych pokoleń emigrantów. Natomiast ja próbuję wywalczyć większy kawałek ciasta dla kolejnych, którzy przyjdą po mnie, i bardzo bym chciała, żeby mi się to udało. Życzyłabym sobie, aby polscy twórcy na emigracji mieli w przyszłości łatwiej. To trochę jak taka międzypokoleniowa sztafeta we wspinaczce po piramidzie Maslowa. Natomiast prywatnie wciąż poszukuję swojego miejsca. Reżyserka Agnes Oberauer, z którą stawiałam na nogi swój pierwszy spektakl, tak kiedyś podsumowała Niemcy w jednej z naszych rozmów: „Wiesz, ten kraj jest jak teoretycznie idealny kandydat na męża. Bogaty, przystojny, z dobrym autem i domem z basenem. A Ty czujesz, że to nie ten...” Dziś mieszka w Brazylii. My z mężem też zaczynamy przebąkiwać podczas wspólnych obiadów o wyprowadzce do innego kraju... Zobaczymy, jak to się skończy. Na razie ryję dłutem w Niemczech. Jakie wydarzenie z Twojego życia artystycznego było najbardziej przełomowe? Mój pierwszy spektakl, ponieważ w początkowych latach emigracji bardziej zajmowałam się malarstwem. Miałam swoje wystawy w regionie Celle, w Hanowerze, w Berlinie. Ten spektakl zrodził się niejako z malarstwa, a dokładniej z serii moich kolaży poświęconych miejscom moich sentymentów. Następnie rok 2022 – to wtedy, z braku polskojęzycznej aktorki, odważyłam się sama wyjść na scenę i zagrać monodram oparty na napisanym przeze mnie dramacie. Jak wyobrażasz sobie idealny teatr, który łączy różne kultury i pokolenia? W języku niemieckim istnieje zwrot „na tej samej wysokości oczu”, oznaczający, że wszyscy uczestnicy – czy to dyskusji, czy innego wydarzenia – mają taką samą rangę. Życzę sobie teatru, w którym będziemy od siebie nawzajem czerpać, a nie przekrzykiwać się i udowadniać, kto jest lepszy. Obecnie współczesny polski teatr migrancki konfrontowany jest z wieloma stereotypowymi wyobrażeniami, zarówno ze strony twórców z Polski, jak i z krajów naszego zamieszkania. Traktuje się nas jak „przedszkole”, które wystawia przedstawienia na poziomie szkolnej akademii, a to bardzo krzywdzące. Na szczęście dostrzegli to już badacze polskiego teatru migranckiego. Projekt naukowy pani prof. Prykowskiej-Michalak z Uniwersytetu Łódzkiego niejako „wykopał nas z podziemi”. Co ważne, w dużym stopniu za jego sprawą uwagę na nas, dzisiejszych twórców teatralnych na emigracji, zwrócili także byli dyrektorzy Polskiego Instytutu Teatralnego. Teraz, po zmianie na stanowiskach kierowniczych, trochę obawiamy się, że będziemy musieli zaczynać od zera w dążeniach do zainteresowania nami Instytutu Raszewskiego. Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie. Nasze spektakle zdobywają nagrody w międzynarodowych konkursach, kwalifikują się na prestiżowe festiwale i są pokazywane na Broadwayu. Często tworzymy sztuki na wysokim poziomie artystycznym, podejmując się trudnych tematów i eksperymentalnych form. Jak zauważył Jarosław Cymerman, pełniący do stycznia 2025 roku funkcję dyrektora artystycznego Polskiego Instytutu Teatralnego, polskie teatry migranckie mają często więcej odwagi niż teatry miejskie w Polsce, zarówno w eksplorowaniu nowych form, jak i w poruszaniu trudnych tematów. Nasze teatry za granicą powstają z potrzeby serca. Z wyjątkiem teatru Studio w Wilnie, nie mają stałego finansowania ani wystarczających zasobów personalnych, a jednak potrafią działać przez lata. Aby wspierać tę działalność w sposób strukturalny, postanowiłam założyć Forum Perspektyw Kulturalnych. Jego celem jest reprezentowanie przed polskimi instytucjami interesów polskich teatrów migranckich oraz twórców z nimi współpracujących. Potrzebujemy lepszego finansowania, wymiany doświadczeń oraz programów, które umożliwiłyby nam częstsze występy w Polsce. Obecnie jedynym teatrem w Polsce regularnie goszczącym polskie teatry zza granicy jest prywatny teatr Druga Strefa w Warszawie. Pewnym wsparciem są również niektóre festiwale. Niestety, większość naszych występów w kraju odbywa się dzięki osobistym kontaktom – jeśli ktoś zna odpowiednie osoby, stara się zorganizować pokaz. Jesteśmy głodni kontaktu z krajem naszego pochodzenia i zależy nam na większej współpracy z polskimi instytucjami. W Polsce jednak wciąż wydaje się panować brak zainteresowania kulturalną działalnością rodaków mieszkających w innych krajach, co wynika ze wspomnianego wcześniej stereotypowego spojrzenia na nas. Nie dostrzega się, że za sprawą naszego emigracyjnego doświadczenia mamy na pewne tematy spojrzenie, którego Polacy - pozostający w kraju - nawet nie są w stanie sobie wyobrazić. Uważam, że wymiana z teatrami z macierzy „na tej samej wysokości oczu” byłaby rozwijająca dla wszystkich stron. Nam, polskim teatrom migranckim, pomogłaby w budowaniu pozycji w miejscach naszego funkcjonowania, ponieważ na drugim końcu naszych dążeń leży uzyskanie uznania pozwalającego na wystawianie spektakli na tzw. dużych scenach, a nie tylko na offowych. Żywię głęboką nadzieję, że uzyskamy wreszcie należną nam pozycję zarówno w oczach polskich instytucji, jak i w miejscach naszej pracy. Mam również nadzieję, iż Polska wyciągnie maksymalnie dużo wniosków z naszej emigracyjnej historii i nie popełni podobnych błędów wobec migranckiego teatru Białorusinów i Ukraińców, jakie w naszym przypadku popełniły kraje naszej emigracji. Dziękuję za rozmowę, Zosiu i życzę Ci realizacji marzeń i planów artystycznych. A także mam nadzieję, że do zobaczenia wiosną w Edynburgu. Rozmawiała: Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz https://kuchniawolosiewicz.blogspot.com/Czytaj na www.polonia24.uk
Polonia24.uk
Rusza nabór kandydatów do Konkursu Osobowość Roku Polonii Świata 2025
Rusza nabór kandydatów do Konkursu Osobowość Roku Polonii Świata 2025
Autor artykułu: Magdalena Pinkwart 21 stycznia 2025 rozpoczyna się nabór kandydatów do konkursu „Osobowość Roku Polonii Świata”. Celem plebiscytu jest uhonorowanie wyróżniających się Polaków, działających na emigracji, którzy swoją działalnością przyczynili się do budowania dobrego imienia Polonii i Polaków na świecie. Przyjmowanie zgłoszeń kandydatur potrwa do 21 marca 2025. "Kandydatem do nagrody może zostać każdy, kto w znaczący sposób wyróżnia się pracą na rzecz Polonii i dobrego imienia Polski. Osoba, która według Państwa środowisk polonijnych, robi coś wyjątkowego i chcielibyście w ten sposób jej podziękować" – powiedziała prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Polonijnego, Bożena Krasoń. W konkursie może wziąć udział każda osoba zaangażowana w działalność na rzecz Polonii i Polski, niezależnie od miejsca zamieszkania. Udział jest całkowicie bezpłatny i dobrowolny. Zgłoszenia kandydatur do nagrody dokonuje się wyłącznie w formie pisemnej, na podstawie formula-rza dostępnego na stronie osobowoscpolonijnaroku.com Do kolejnego etapu przejdą osoby, których działalność ma największe znaczenie dla Polonii i Polski. Pod uwagę będą również brane polubienia, zdobyte podczas prezentacji kandydatów na stronie konkursu. Spośród finalistów Kapituła Konkursu wybierze zwycięzców, którzy otrzymają tytuł i statuetkę, przyznane zostaną także wyróżnienia. Wręczenie nagród odbędzie się podczas uroczystej Gali, w której wezmą udział kapituła konkursu, laureaci oraz goście specjalni. * * * Organizatorem plebiscytu jest Międzynarodowe Stowarzyszenie Polonijne, kierowane przez Bożenę Krasoń. Organizacja powołała do zespołu specjalistów, którzy będą wspierać Konkurs. Dyrektor Artystyczny – Adrian Mariusz Grandt, dyrektor Victor’s Residenz w Laatzen, honorowy sędzia sądu pracy w Hanowerze oraz wykła-dowca marketingu w Izbie Handlowo-Przemysłowej w Saarbrücken. Odznaczony „Złotym Motylem”, laureat tytułu Osobowość Polonijna Roku 2023. Specjalistka do Spraw Pozyskiwania Funduszy – Beata Kubiak, promotorka zdrowia i dyrektorka Bristol Eastern European Community CIC. Posiada bogate doświadczenie w pracy z osobami starszymi oraz w organizacjach wspierających kobiety i dzieci, które dotknęła przemoc. Dyrektorka do Spraw Artystycznych i Choreografii – Krystyna Wołejko, choreografka z ponad 20-letnim doświadczeniem w promowaniu kultury rejonu wileńskiego. Organizatorka wydarzeń kulturalnych oraz warsztatów twórczych, które łączą pokolenia i propagują tradycje ludowe. Specjalista do Spraw Komunikacji – Mariusz Jancarczyk Farmaceuta, prezes fundacji „Słoneczny Promień”, autor książek „Pióro z obrazu Malczewskiego” i „Melodie według Beksińskiego”. Specjalista w dziedzinie profilaktyki i promocji zdrowia. Wsparcie Techniczno-Graficzne – Marzena Nowak, założycielka stowarzyszenia Polki w Berlinie e.V., od ponad 30 lat wspierająca integrację polskojęzycznych kobiet w Niemczech. Organizatorka inicjatyw kulturalnych i społecznych. Dziennikarz – Hanna Grosfeld-Buda, reżyserka, dziennikarka i organizatorka wydarzeń kulturalnych. Stworzyła platformę medialną Stu-dio TV Krok po Kroku, gdzie przeprowadza wywiady z Polakami na całym świecie. Rzecznik Prasowy – Magdalena Pinkwart, dziennikarka, autorka książek i przewodników. Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Turystycznych im. Olgierda Budrewicza oraz korespondentka TVP Polonia w Wielkiej Brytanii. Kontakt dla mediów: Magdalena Pinkwart  – Rzecznik Prasowy Międzynarodowego Stowarzyszenia Polonijnego;  magda.pinkwart@gmail.comCzytaj na www.polonia24.uk
Polonia24.uk
„Moje malowanie to nie tylko kwestia pędzla, ale i serca” – rozmowa z artystą malarzem, Krzysztofem Karewiczem z Manchesteru
„Moje malowanie to nie tylko kwestia pędzla, ale i serca” – rozmowa z artystą malarzem, Krzysztofem Karewiczem z Manchesteru
Choć mam za sobą już kilkadziesiąt wywiadów przeprowadzonych na przestrzeni kilku lat, wciąż zdarzają się rozmowy, które wywołują we mnie lekki dreszczyk niepokoju. Szczególnie wtedy, gdy spotykam się z kimś nowo poznanym, kimś, kogo twórczość dopiero odkrywam, a jednocześnie nie czuję się znawcą dziedziny, w której ta osoba się specjalizuje. Do tego dochodzi jeszcze różnica wieku... Wszystkie te myśli towarzyszyły mi przed rozmową z panem Krzysztofem. Tymczasem spotkałam przemiłego artystę, który nie tylko nie tworzy najmniejszego dystansu, ale wręcz przeciwnie – wciąga w rozmowę swoją otwartością i serdecznością. Jego ciepły, spokojny głos wprowadza atmosferę swobody, a każde słowo staje się subtelnym wglądem w tajniki jego malarstwa, rysunku i grafiki. Słowa te uzupełnia obrazami swoich dzieł, jakby z troski o komfort rozmówcy, który zdaje się być jego priorytetem podczas wywiadu – sposób bycia, prostota języka oraz ton głosu jasno to podkreślają, jednocześnie odbijając się w cytacie, który stał się tytułem mojej rozmowy z Krzysztofem Karewiczem: „Moje malowanie to nie tylko kwestia pędzla, ale i serca”. Krzysztof Karewicz (ur. 24 września 1953 w Łodzi) – polski malarz, kolorysta, symbolista, rzeźbiarz i rysownik. Oprócz projektowania graficznego, malarstwa i rysunku węglem w autorskiej technice Kontrarys, zajmuje się tworzeniem kamienno-metalowych form przestrzennych, wykorzystując technikę spawania metodą TIG. Jest synem Teresy Karewicz oraz Emila Karewicza, znanego aktora i pasjonata malarstwa, który miał znaczący wpływ na zainteresowania artystyczne syna. Krzysztof Karewicz ukończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Warszawie oraz Liceum Plastyczne w Łodzi, a następnie studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Obecnie jest twórcą o bogatym dorobku artystycznym, znanym z unikalnego stylu i charakterystycznej symboliki w swoich pracach. Jak wyglądały Pana początki w sztuce? Czy w młodości wiedział Pan, że chce być malarzem? Moja przygoda ze sztuką rozpoczęła się już w dzieciństwie. Dorastałem w domu przesiąkniętym artystyczną atmosferą, z uwagi na to, że tata był aktorem. Mam również pracowała w teatrze, ale w... administracji (uśmiech). Pamiętam, że często przygotowywał się do ról, rysując na scenariuszach. Tworzył również z papieru główki postaci z bajek – takich jak Baba Jaga, Sierotka Marysia czy Krasnoludki – i odgrywał dla mnie miniaturowe spektakle. Te teatralne inscenizacje z użyciem prostych „pacynek” – w połączeniu z opowieściami – były moim pierwszym kontaktem ze światem sztuki. Swoją świadomą drogę artystyczną rozpocząłem po szkole podstawowej, kiedy przygotowywałem teczkę do liceum plastycznego. Interesowałem się również aktorstwem, ale musiałem dokonać wyboru – terminy egzaminów do akademii sztuk pięknych i szkoły teatralnej pokrywały się. Moja mama poradziła mi wtedy, bym skupił się na malarstwie, mówiąc: „Jeden aktor w domu wystarczy”. Wybór ten okazał się dla mnie kluczowy. Pański ojciec, Emil Karewicz, był znanym aktorem, a jego pasją było malarstwo, rysunek... Jak duży wpływ miał na Pana twórczość i podejście do sztuki? Tata był realistą i pejzażystą – jego twórczość wyraźnie wpłynęła na moje pierwsze artystyczne kroki. Podążając w tym kierunku, przygotowywałem teczkę do liceum plastycznego, jednak później stopniowo oddaliłem się od tego typu działań artystycznych. Tym, co pozostało we mnie z jego prac, jest wyjątkowe wyczucie kolorystyki, optymizm i radość tworzenia, które staram się przekładać na własne dzieła. Czy odziedziczył pan także inne pasje po tacie? Poza malarstwem ojciec kochał przyrodę i wędkarstwo, co częściowo odziedziczyłem. Przez lata łowiłem ryby, aż pewnego dnia, na Mazurach, oswoiłem je do tego stopnia, że zaczęły wpływać mi do ręki. Zrozumiałem wtedy, iż nie mogę krzywdzić stworzeń, które obdarzyły mnie zaufaniem. Ponadto ojciec z zamiłowaniem zajmował się ogrodem i ja również odnajduję w tym wiele przyjemności. Choć nie przepadam za ciężkimi pracami, takimi jak kopanie w ziemi, cenię sobie dbanie o wygląd przestrzeni – aranżację, przycinanie roślin czy tworzenie harmonijnych kompozycji. Samo przebywanie w otoczeniu zieleni i przyrody daje mi poczucie spokoju i radości. Skąd wzięło się u Pana zainteresowanie techniką rysowania węglem i stworzenie autorskiej metody Kontrarys? Moje zainteresowanie techniką rysowania węglem zrodziło się z potrzeby eksplorowania nowych form artystycznego wyrazu. W procesie poszukiwań stworzyłem i opatentowałem autorską metodę, którą nazwałem Kontrarysem. Nazwa ta nawiązuje do idei „kontra rysunku”, ponieważ odwracam tradycyjne podejście do tej techniki. Zamiast budować obraz czernią na białym tle, ja tworzę bielą na białym. Wykorzystuję specjalny rodzaj werniksu, który zabezpiecza biel kartonu przed zabrudzeniem węglem, co pozwala zachować czystość podkładu. Dzięki temu mogę tworzyć kompozycje pełne subtelnych detali, fantasmagorycznych scen i bogatych obrazowych opowieści. Technika ta wymaga większej precyzji i staranności, ale daje możliwość osiągnięcia efektów, które w tradycyjnym rysunku węglem byłyby trudne do uzyskania. Jest Pan nazywany „malarzem obrazów bez twarzy”... Jest tak, ponieważ świadomie rezygnuję z przedstawiania twarzy w swoich pracach. Uważam, że fotografowie doskonale oddają szczegóły ludzkiego oblicza, dlatego w mojej twórczości skupiam się na przekazywaniu emocji i atmosfery za pomocą gestów, barw, kompozycji i dynamiki obrazu. Unikanie twarzy pozwala mi skupić się na uniwersalnych środkach wyrazu – kolory, układ form czy charakter pociągnięć pędzla mogą silniej oddziaływać na wyobraźnię widza. Kompozycja w moich obrazach przybiera różne formy – może być statyczna, dynamiczna lub pełna ekspresji. Kierunki nakładania farby, kontrasty barwne czy sposób budowania przestrzeni pozwalają mi kreować określone emocje. Na przykład ostre linie i dynamiczne ruchy pędzla wprowadzają w obraz niepokój i napięcie, podczas gdy duże, spokojne płaszczyzny bez nadmiaru podziałów wyrażają harmonię i spokój. Moim celem jest tworzenie dzieł, które mówią do odbiorcy uniwersalnym językiem formy, pozostawiając jednocześnie przestrzeń na indywidualną interpretację. Dzięki temu widz może samodzielnie odnaleźć w obrazie własne emocje i historie. Czy pamięta Pan swoje pierwsze większe dzieło, które zostało zauważone lub docenione? Jakie emocje się z tym wiązały? To opowieść pełna sentymentu. Byłem na trzecim lub czwartym roku studiów na Wydziale Grafiki, gdy akademia zorganizowała wystawę prac swoich studentów. Tuż przed zakończeniem ekspozycji profesor Adam Styka poinformował mnie, że spośród wszystkich zaprezentowanych dzieł ktoś postanowił kupić właśnie moją pracę. Nie mógł jednak zdradzić, kim był nabywca. Wiadomość ta ogromnie mnie ucieszyła, choć przez lata pozostawałem w niewiedzy, kto docenił moje dzieło. Prawda wyszła na jaw dopiero wiele lat później, na pośmiertnej wystawie mojego wykładowcy, profesora Stanisława Poznańskiego. To właśnie on był tajemniczym kupcem. Przeżyłem wówczas głębokie wzruszenie i ponowny szok. Świadomość, że to właśnie on dostrzegł w mojej pracy wartość, była dla mnie nie tylko zaszczytem, ale i niezwykłym doświadczeniem. Chciałbym tutaj podkreślić, że miałem ogromne szczęście studiować pod opieką wspaniałych profesorów. Ich twórczość, a szczególnie działalność artystyczna profesora Poznańskiego, miała na mnie jako artystę ogromny wpływ i pozostaje dla mnie inspiracją do dziś. Tworzy Pan zarówno malarstwo, rysunek, jak i formy przestrzenne. Które z tych dziedzin są Panu najbliższe i dlaczego? Te dziedziny artystyczne są dla mnie komplementarne. Kiedy malarstwo przestaje mnie w pełni satysfakcjonować, przenoszę się do rysunku, a gdy i ta forma wyrazu staje się zbyt monotonna, sięgam po rzeźbę i spawanie. Ta różnorodność pozwala mi na ciągłe odkrywanie nowych ścieżek twórczości, co zapobiega uczuciu stagnacji i sprawia, że moja praca artystyczna nie traci na świeżości. Malarstwo, rysunek i rzeźba kamienno-metalowa wzajemnie się uzupełniają. Rysowanie węglem wymaga zupełnie oddzielnej przestrzeni, dlatego mam atelier w Polsce, gdzie w stodole mogę swobodnie rysować. Jeśli chodzi o formy przestrzenne, są to prace, w których łączę kamień polny ze stalą nierdzewną. Uwielbiam chodzić po łąkach i polach, szukając kamieni z zaoranego pola, które w jakiś sposób do mnie „mówią”. Przenoszę je do pracowni, gdzie tworzę z nich różne formy – ptaki, jaszczurki i inne rzeźby. Natomiast w Anglii skupiam się głównie na malarstwie, co pozwala mi na pełniejsze oddanie się tej formie twórczości. Ponadto jest ono najmniej kłopotliwe pod względem przestrzennym; nie wymaga specjalnych warunków. Czy emigracja miała wpływ na Pańską twórczość? Emigracja miała wpływ na moją twórczość, ponieważ po przeprowadzce do Anglii - prawie dwadzieścia lat temu - zyskałem większą przestrzeń i spokój, co pozwoliło mi skupić się na malarstwie; skoncentrować się na pracy twórczej, a także rozwoju artystycznym. W Anglii maluję, wystawiam swoje prace w lokalnych galeriach i sprzedaję je. Regularnie bywam na wydarzeniach malarskich, co pozwala mi angażować się w życie kulturalne. Jakie są Pana plany na przyszłość? Czy pracuje Pan obecnie nad nowym cyklem dzieł lub wystawą? W przyszłości mam w planach kilka wystaw w Polsce. Pragnę też powrócić do prowadzenia Karewicz Art Academy, w której prowadzę kursy malarstwa, rysunku dla wszystkich bez ograniczeń wiekowych i umiejętności. Uczę dzieci, młodzież i dorosłych malować, ale przede wszystkim patrzenia sercem. Podczas zajęć tworzymy prace, spośród których najlepsze wystawiamy na aukcjach charytatywnych. Dochód z ich sprzedaży przeznaczamy na wsparcie osób najbardziej potrzebujących – czasem jest to pojedynczy człowiek, czasem organizacja. Moje malowanie to nie tylko kwestia pędzla, ale i serca. Co poradziłby Pan młodym artystom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę ze sztuką i szukają swojego własnego stylu? Młodym artystom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę ze sztuką i szukają swojego własnego stylu, radziłbym przede wszystkim wytrwałość w tym procesie, ponieważ odnalezienie swojego unikalnego wyrazu nie jest łatwe. Na początku warto skupić się na doskonaleniu umiejętności warsztatowych – być rzemieślnikiem, a dopiero potem, kiedy nabierzemy wprawy, rozwijać artystyczną ekspresję. Należy szukać własnej drogi, widzieć po swojemu i interpretować świat w sposób indywidualny. To właśnie ta osobista perspektywa sprawia, że sztuka staje się autentyczna. Dziękuję bardzo za rozmowę i do zobaczenia wkrótce w Londynie. Rozmawiała: Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz https://karewicz.pl/ https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Karewicz  Czytaj na www.polonia24.uk
Polonia24.uk
Reklama






Zmień miasto
Region:   GREATER LONDON

Firmy - Usługi (22500)
Odszkodowania -Prawo Insurance (1750) Finanse - Księgowość (611) Fryzjerstwo- Kosmetyka- Tipsy (621) Wywóz śmieci, Skup złomu (5) Taxi - Przewóz osób (1260) Komputery-Polska Telewizja - CCTV (768) Zdrowie - Medycyna (671) Szukam transportu do/z Polski (212) Budowlane-Remontowe-Stolarnie (2315) Transport - Przeprowadzki (5448) Oferuję transport do/z Polski (3428) Reklama- Poligrafia- Multimedia (494) Naprawy - Autoserwis (452) Szkolenia-Edukacja-Tłumaczenia (954) Turystyczne - Hotelowe (99) Pomoc domowa-AuPair-Cleaning (514) Tatuaże - Body Piercing (55) Sklepy- Restauracje- Gastronomia (127) Krawieckie- Szewskie- Jubilerskie (86) Fotografia - Videofilmowanie (139) Ogłoszenia Dla Domu i Ogrodu (200) Wypożyczalnie (54) Inne Firmy - Inne Usługi (2076) Sklepy internetowe (128) Zakład pogrzebowy, transport zwłok UK (1)
Oferty Pracy (17425)
Fryzjerstwo - Kosmetyka -Tipsy (659) Kierowcy-Transport-Autoservice (1921) Medycyna - Opieka zdrowotna (1068) Gastronomia i Hotelarstwo (1986) Księgowość-Marketing (178) Finanse - Ubezpieczenia - Prawo (89) Kadry - Szkolenia - Edukacja (84) Budownictwo i Remonty (3836) Sprzedaż - Obsługa klienta (1016) Produkcja - Magazyny (1905) Inżynieryjne i techniczne (398) Turystyka i wypoczynek (24) Pomoc domowa-Cleaning-AuPair (1857) IT- Komputery - Elektronika (52) Rolnictwo i Ogrodnictwo (61) Praca tymczasowa - dodatkowa (471) Inne Ogłoszenia Pracy (1820)
Przyjaciele-Randki (5217)
Wyznania (16) Przyjaźń przez internet (240) Poszukuję pewnej osoby (163) Kobieta szuka mężczyzny (808) Mężczyzna szuka kobiety (3990)
Towarzyskie UK 18+ (70578)
18+Polecane ogłoszenia ❤️ (2) 18+Współpraca ❤️ (2) 18+Konsumpcyjne (1337) 18+Sprzedam-Kupię (367) 18+Szukam sponsorki-NO ESCORT (1507) 18+Szukam sponsora-NO ESCORT (6397) 18+Para szuka/ Pary szukam (9769) 18+Mężczyzna szuka Kobiety (7806) 18+Mężczyzna szuka mężczyzny (8792) 18+Kobieta szuka Kobiety (741) 18+Kobieta szuka mężczyzny (14987)
Oferty Mieszkań (12220)
Pokój/Łóżko - na krótko (100) Miejsce w pokoju (311) Pokoje 1os. - wynajmę (4858) Pokoje 2os. - wynajmę (4609) Pokój, 2 łóżka lub więcej (141) Studio Flat, Kawalerka (1211) Dom/Mieszkanie - 1 sypialnia (325) Dom/Mieszkanie - 2 sypialnie (299) Dom/Mieszkanie - 4 i więcęj (84) Dom/Mieszkanie - 3 sypialnie (173) Lokale komercyjne (46) Sprzedam nieruchomości (63)
Motoryzacyjne (1800)
Usługi motoryzacyjne (341) Samochody osobowe (1028) Samochody dostawcze (95) Motocykle - Skutery - Rowery (65) Części i akcesoria - Elektronika (97) Przyczepy i Naczepy (10) Kupię samochód - pojazd (84) Zamienię (1) Pojazdy uszkodzone (12) Pozostałe ogłoszenia (67)
Społeczność (1269)
Mama szuka mamy (154) Drobne - pytania - hobby (51) Sport - partnerzy do gry (101) Zespoły - muzycy - djs (139) Zgubiono - znaleziono (10) Podróże - Wspólne wyjścia (168) Korepetycje - Nauka (np.tańca) (206) Dobrzy ludzie pomóżcie (274) Pozostałe ogłoszenia (166)
Imprezy / Koncerty (162)
Imprezy -Koncerty -Wydarzenia (162)
Praca - Kandydaci (2445)
Podejmie współpracę (119) Budownictwo i Remonty (1111) Kierowcy-Transport-Autoservice (236) Gastronomia i Hotelarstwo (107) Produkcja - Magazyny (83) Księgowość-Marketing (13) Pomoc domowa-AuPair-Cleaning (224) Uroda - Opieka zdrowotna (42) Sprzedaż - Obsługa klienta (37) Finanse - Ubezpieczenia - Prawo (8) Inżynieryjne i techniczne (34) Kadry - Szkolenia - Edukacja (25) IT- Computers - Electronics (24) Turystyka i wypoczynek (4) Praca - Kandydaci z Polski (67) Praca / Kandydaci-Inne (311)
Mieszkanie-Szukam (653)
Pokoju / Miszekania / Domu (653)
Firmy z Polski (188)
Hotele, pensjonaty, kwatery, spa (7) Wypożyczalnie samochodów / jachtów (1) Biura turystyczne, wycieczki, wakacje (2) Przychodnie lekarskie, Stomatolog , Medycyna (9) Kursy, Szkolenia, Edukacja (17) Pożyczki , Kredyty hipoteczne, Finanse (12) Sklepy, Hurtownie , Handel (30) Poligrafia , Reklama , WWW (32) Inne (78)
Dobre bo Polskie (112)
Polskie sklepy (72) Polskie kluby - puby (2) Polskie restauracje (8) Polskie Kościoły Polskie Szkoły (13) Polskie organizacje (17)
Sprzedam/Kupię (3631)
Business do Sprzedania (153) RTV - AGD (280) Meble - Wyposażenie domu (1337) Wszystko dla dziecka (219) Sport - rekreacja (125) Gry- DVD- Muzyka-Książki-Foto (107) Uroda - Kosmetyki (133) Narzędzia - Materialy (231) Bilety - Karnety (85) Telefony -GPS- Elektronika (228) Odzież - obuwie - akcesoria (223) Sprzęt audio - instrumenty (44) Antyki - biżuteria - kolekcje (66) Komputery i akcesoia (199) Kupię (155)
Stuff za darmo (347)
Oddam za darmo (213) Przyjmę za darmo (134)
Zwierzaki (2162)
Psy i koty (1828) Akwariowe (62) Inne zwierzaki (145) Akcesoria dla zwierząt (13) Oddam (114)
Reklama
 




Matt Metal


Matt Metal

Angolia.co.uk - Kopiowanie zabronione.

Copyright © 2009 - 2025 www.angolia.co.uk | Kopiowanie zabronione!

Polski portal bezpłatnych ogłoszeń |Ogłoszenia Londyn | Praca Londyn | Pokoje w Londynie | Ogłoszenia Towarzyskie | Prawnicy w UK